Ogłoszenie 

Uwaga! To forum jest w trybie offline.
Wszelką pomoc uzyskasz pod adresem
forum.ultimateam.pl


Administracja Forum


Poprzedni temat «» Następny temat
Zamknięty przez: Nhadala
Czw 19 Lip, 2012 11:17
Krótkie tekściki od Shlizera
Autor Wiadomość
Shlizer 




Preferowany:
RPG Maker XP

Pomógł: 11 razy
Dołączył: 02 Sty 2011
Posty: 138
Skąd: /var/tmp
Wysłany: Czw 27 Sty, 2011 16:20
Krótkie tekściki od Shlizera
Ja to dobre połączenie mam proszę pana...
Widzi pan. Ja to do pracy mam całkiem blisko i dobre połączenie mam. Wstaję rano, tak w okolicach szóstej, a o szóstej to już w lato proszę pana widno jest i latarki nosić nie trza, a potem wychodzę do pracy... Śniadanie? Ja proszę pana śniadanie jem na kolację. Zresztą golę się też przed spaniem, coby rano nie musieć, bo rano to tylko wstaję proszę pana i wychodzę do pracy... Jakie przebieranie? Jak jest zimniej to kurtkę narzucę, no i buty trza by ubrać, a tak to się nie przebieram, bo szkoda czasu, przeca i tak będę musiał to, co zdejmę wieczorem założyć rano.

Tak więc wstaję rano, ale ponieważ budzik mnie nie obudził to wstałem 10 minut za późno... Nie proszę pana, nic nie szkodzi, bo zawsze nastawiam sobie budzik, żeby mieć 15 minut zapasu. No więc wstaję sobie rano do pracy i wychodzę z domu. W zasadzie wybiegam, bo muszę zdążyć na 194... Co? Ależ oczywiście, że nie zdążam, bo on zawsze jedzie za wcześnie, ale to i tak nie szkodzi, bo o tej porze to on zawsze jest pełny. No więc idę sobie na drugi przystanek, bo tam po 8 minutach jedzie 141, a jak mówiłem ja to dobre połączenie mam. Potem już łatwo – jadę przez Pogórze, Obłuże, Oksywie i potem znowu wracam na Obłuże i wreszcie trafiam na estakadę. Tu zawsze trochę czasu schodzi, bo wie pan, te no… remonty drogi robią i straszne korki są, takie czasem co pod kościół Boboli sięgają, a raz to nawet na wjazd na Kwiatkowskiego trza było proszę pana czekać kilka minut. No ale jadę tą estakadą, choć w sumie bardziej stoję niż jadę, a w zasadzie nie sam stoję, bo i autobus stoi, i parę meneli obok też stoi. No i tak stoję, aż w końcu zjadę na Morską. Potem stoję i czekam na trolejbus, bo o tej porze to zbyt często nie jeżdżą, a w zasadzie proszę pana to zanim coś przyjedzie to zdążysz pacierz odmówić.

No więc czekam i wsiadam w 28, i jadę w stronę akademii. W końcu jak już wysiądę to muszę okrążyć całe skrzyżowanie ze światłami, bo akurat tam, gdzie wysiadam nie da się przejść na drugą stronę Morskiej, więc przechodzę przez jedne światła, na Morskiej dwa i potem koło Biedronki jeszcze raz. Tutaj to z dziesięć zdrowasiek przy dobrych wiatrach proszę pana schodzi, bo to są te nowe światła, co to na zawołanie się zapalają na zielone... Znaczy nie na zawołanie, a na zaklikanie, czyli że się klika, a potem czeka cały cykl i jak się maszyna nie zapomni to w końcu zapali zielone, ale i tak trzeba proszę pana się spieszyć, bo inaczej będziemy w połowie jezdni stali na czerwonym i wszystkie auta będą na nas trąbić. No więc przeszedłem sobie na tych światłach i potem jeszcze jeden kilometer trza przejść i wtedy jestem w domu, znaczy w robocie.

I to jeszcze jest za dziesięć ósma, więc idę się przebrać w ciuchy robocze, ale jak się przebiorę, a raczej wcisnę, bo te ciuchy to taki składak, bo spodnie za małe, koszulka za duża, a czapka wiecznie spada, jedynie buty są dobre, bo moje, ale różnicy to nie robi, bo podłoga jest proszę pana strasznie śliska wszędzie i o wywinięcie orła wcale nie trudno. No więc o ósmej to ze sześć godziny to proszę pana roboty i potem mam czas, coby jakiś obiad zjeść i go zawsze jem, bo potem jak się robota kończy to nie muszę jeść. No więc jem sobie obiad na fajrancie i potem pracuję kolejne 6 godziny, po których to trza by jeszcze ze dwie zostać na nadgodziny, bo wtedy szefy są zadowolone. No więc robotę proszę pana to ja kończę o 22, ale to nic, bo obiad jadłem i wtedy nie muszę jeść po robocie, tylko przebieram się w swoje ciuchy i mnie to wszystko proszę pana swędzi, bom spocony jak świnia, zmęczony jak bawół i szybki jak reszta zwierzyńca, bo trza na autobus zdążyć.

Tak więc wracam proszę pana do Biedronki na przystanek, ale cały bieg na nic się zdaje, bo autobus mi odjeżdża, a ja nawet nie zdążyłem pacnąć w ten słupek ze światłami, coby mi się zielone zapaliło. No to przechodzę przez jezdnię i idę już spokojnie na przystanek, i patrzę, że kolejny to za godzinę będzie, więc daruję sobie czekanie. Idę z powrotem, przechodzę przez jezdnię, mijam robotę i potem jeszcze ze dwa kilometry i wiaduktem na drugą stronę torów idę. Wtedy już prosto, bo mijam kolejne wyklikane światła na Węźle Ofiar Grudnia 1970 proszę pana... Tak, tu też trzy razy trzeba na czerwonym stać i za każdym razem klepać słupek ze światłami proszę pana. No więc przechodzę i idę na przystanek. 194 pojechał 5 minut temu, ale nic to, bo za 15 minut mam 282, więc czekam na niego.

W końcu przyjeżdża i wsiadam, a tam pół powietrza to alkohol, pół papierosy, a pół mocz, no ale ja po pracy od całego tłuszczu mam nos zapchany to proszę pana nie czuję. No i wtedy to ja proszę pana jadę przez Wiśniewskiego, a potem pod Estakadą i tam na Terminal Kontenerowy... Czemu tam? No bo w drugą stronę też estakadę robią. Znaczy nic nie robią, ale słupków nastawiali i przejechać się nie da, więc trzeba jechać dołem, na około, a tam takie dziury, że pan kierowca musi jechać powoli, coby niskopodłogowy autobus nie miał dziur w posadzce. No i wtedy to już normalnie się jedzie, bo przez Obłuże, Oksywie i potem z powrotem przez Obłuże... Jaka trasa? To nie 141 – ten robi większą pętlę, więc to kolejne minuty trza proszę pana doliczyć. No więc potem już Dąbka jadę prosto i na sam koniec trasy przez to Oksywie, Obłuże i Pogórze, że prawie na gminę Kosakowo już wyjeżdżam proszę pana.

Wtedy to już wysiadam z autobusu i mam pięć minut drogi na piechotę do domu przez uliczkę, gdzie nie ma światła, a co pięć metrów za ogrodzeniem pies szczeka, więc nie da się zgubić – wystarczy iść za głosem szczekania, a psy same przeprowadzą przez ulicę... Tylko pięć minut? Nie no proszę pana! Jak deszcz padał to trzeba doliczyć drugie tyle, bo wtedy chodzi się slalomem przez ciemną uliczkę, wśród szczekania psów i mija kałuże na całej szerokości ulicy... Ulicy proszę pana.. tam chodnika nie ma, tylko kilka płyt położonych, ale one pod wodą są jak deszcz pada, więc i tak zawsze wracam z mokrymi skarpetami... Nogawki mam suche, bo zawsze rękoma podciągam, ale jak przyjdzie wypłata to kupię kalosze i będę proszę pana chodził już tylko pięć minut przez tą drogę.

Jak już wrócę do domu to jest góra 23:30, więc zrzucam buty i kurtkę, jem śniadanie i się golę, coby rano proszę pana już nie musieć, nastawiam zegarek i idę spać... Nie.. ubrania nie zdejmuję, bo i tak rano musiałbym ubrać, więc kładę się tak już ogolony i po śniadaniu spać, a ponieważ jestem zmęczony zapominam odłożyć gdzieś dalej budzik, bo jak rano zadzwoni to wyłączę i znowu zasnę. Ale to nie szkodzi proszę pana, bo ja mam blisko do roboty i dobre połączenie mam.

Podniecająca
Nieraz ją widziałem i za każdym razem, gdy po raz kolejny na nią spojrzę serce bije szybciej, źrenice się poszerzają, a mi braknie słów na opisanie tego wspaniałego widoku. Nieraz widziałem wokół niej różnych mężczyzn, ale większość z nich traktowała ją przedmiotowo, tak, jakby nie miała własnej duszy. Jednak każdy zatrzymywał się choć na chwilę, aby na nią spojrzeć. Czasem były to tylko ukradkowe zerknięcia, czasem dłuższe przypatrywanie, ale nic w tym dziwnego... każdy chłopiec, będąc małym marzył, aby taką spotkać i posiąść.

Tym razem postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce. Dość miałem tych wszystkich facetów, którzy byli przy niej. Jedni muskali ją, fachowo i bez nerwów, wiedząc co robić, a inni nie wiedzieli od której strony zajść i jak ją ruszyć. Postanowiłem, że dziś zakończę moje wpatrywanie się w jej ponętne kształty i wreszcie ją dotknę, doznając tego, czego doznali ci wszyscy mężczyźni przede mną, a czego nie byli w stanie doznać tak do końca.

Podjechałem więc moim czerwonym pickupem pod jej miejsce zamieszkania. Przygotowałem się do tego dnia bardzo starannie. Byłem wypachniony, uczesany, ubrany w najlepsze jeansy i nieco znoszoną, ale schludną brązową kurtkę z Reaserved. Podszedłem do niej i zadziałałem swoim spokojnym, niskim głosem, a ona nie miała oporów na mały spacer po lesie. Gdy byliśmy na miejscu wyszedłem z wozu, otworzyłem jej drzwi i usiedliśmy razem na tyle pickupa, który specjalnie dla niej otworzyłem.

Była zimna i niezwykle spokojna, wiedziała bowiem, co zaraz się wydarzy. Wiedziała, bo nieraz już to robiła. Nie stawiała oporów, a wręcz mógłbym rzec, że była podekscytowana tym momentem. Posadziłem ją między swymi udami, ścisnąłem mocniej, żeby się nie wyrywała. Pociągnąłem kilka razy podczas ssania, usłyszałem charknięcie, potem mruczenie, aż w końcu zawyła z rozkoszy. Ciężko było ją utrzymać, ale nie na tyle, abym temu nie podołał. Chwyciłem ją za rączkę, delikatnie, ale stanowczo, aż zaczęła figlarnie drgać wprawiając mnie w lekkie rozbawienie. Z czasem robiła się coraz gorętsza, a ja razem z nią.

Rozluźniłem uda i przytrzymywałem ją tylko rękoma. Wciąż nie mogłem wyjść z podziwu, że potrafi być taka dzika i niepohamowana... przecież chwilę wcześniej była taka spokojna i opanowana. Cała noc była nasza. Dobrze wiedziała co robić, ja tylko musiałem ją kierować, a ona robiła swoje. Ani razu się nie zacięła, ani razu mnie nie zraniła. Cudownie rżnęła, cała się przy tym trzęsąc i mrucząc niebywale głośno. Szybko zacząłem się pocić z wysiłku, ale jej to nie przeszkadzało... wręcz przeciwnie, starała się przejąć jak najwięcej pracy na siebie, co mnie niebywale cieszyło.

Cały czas była pewna swego i niezmordowana. Dopiero nad ranem zaczęło jej brakować pary, zdecydowanie wycisnęła z siebie wszystkie soki, doszczętnie wypompowana z energii. Gdy skończyła, cały czas czułem jej podrygujące ruchy w rękach. Nigdy nie zapomnę tej pierwszej nocy, kiedy pracowałem tą piłą.
________________________
Aversum Framework Demo
Aktualnie pracuję nad NSO =p
 
 
Ayene 




Ranga RM:
4 gry

Pomogła: 232 razy
Dołączyła: 18 Wrz 2007
Posty: 2424
Wysłany: Czw 27 Sty, 2011 16:51
Wiedziałam, że skądś znam Twój nick :aww: Czytałam kiedyś "Podniecającą" na DA :-> Ciekawy pomysł i wykonanie. Zresztą masz przyzwoity :-P styl pisania, lekki i przyjemny. Dzięki zabawie w dwuznaczność w drugim "tekściku" tym bardziej Twoją twórczość uznać można za wartościową. Z miłą chęcią jeszcze coś poczytam. Pozdrawiam :aww:
________________________


 
 
 
Shlizer 




Preferowany:
RPG Maker XP

Pomógł: 11 razy
Dołączył: 02 Sty 2011
Posty: 138
Skąd: /var/tmp
Wysłany: Nie 30 Sty, 2011 16:00
Wow.. zaskoczony jestem, że ktoś to w ogóle przeczytał.. a jeśli pamiętasz to z DA to jeszcze większy szacun =D

kolejna porcja, bardziej poetycka i mniej zabawna =p

Do przyjaciela
Jeśli któregoś dnia poczujesz, że chce Ci się płakać. Dzwoń do mnie…
Nie obiecuję, że Cię rozbawię, ale mogę płakać razem z Tobą…

Jeśli któregoś dnia zapragniesz uciec, nie bój się do mnie zadzwonić…
Nie obiecuję, że Cię zatrzymam, ale mogę pobiec z Tobą…

Jeśli któregoś dnia nie będziesz chciał nikogo słuchać. Zadzwoń do mnie.
Obiecuję być wtedy z Tobą i obiecuję być cicho…

Ale jeśli któregoś dnia zadzwonisz i nikt nie odbierze…
Przybiegnij do mnie bardzo szybko.
Mogę Cię wtedy potrzebować…

-----------------------------------------------------------------
Poniższy tekst jest jeszcze starszy.. aż mnie ciarki przechodzą na myśl, że kiedyś takie rzeczy pisałem =p

Pod górę
Ciągle w sprzeciwie – dążyć pod górę, sięgać szczytu,
wygrywać, zdobywać, biec i dyszeć, dążyć lepszego bytu.
Ci, co doszli rzucają kłody pod nogi,
żeby nie stracić tego, co zyskali.
Każdy chce skrzydeł, a nad głową tylko rogi,
tych, co zostają w tyle na straty spisali.

Czasem warto zejść im z drogi, przestać się ścigać,
tylko stanąć na boku i każdego z osobna obserwować.
Zauważysz szybko, że tu nie liczy się człowiek,
każda radość z wyższości rozwieje ten sen z powiek.

Ciągle w sprzeciwie – teraz uczciwie:
Nie staraj się żyć dla innych,
wykorzystają to dla siebie,
później będziesz szukać winnych…
aż ostatecznie wskażesz siebie!
________________________
Aversum Framework Demo
Aktualnie pracuję nad NSO =p
 
 
Sabikku 




Nagrody:
UF i UFT2 Winner

Ranga RM:
4 gry

Pomógł: 73 razy
Dołączył: 04 Kwi 2010
Posty: 428
Wysłany: Nie 30 Sty, 2011 23:34
Ha! Wszystkie cztery teksty naprawdę świetne. Przy 'Podniecającej' do samego końca zastanawiałem się, gdzie ta dwuznaczność - zaskoczyło naprawdę pozytywnie. Pozostałe też ciekawe; acz przy drugim wierszu wydaje mi się, że za skromnie 'liznąłeś' temat, mógłbyś rozpisać nieco więcej.
 
 
 
Lukortech 




Preferowany:
RPG Maker VX

Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 42
Wysłany: Sob 05 Lut, 2011 12:45
"Do przyjaciela" i "ja to dobre połączenie mam, proszę pana" uważam za najciekawsze.
To o tym budziku który jest tak specyficznie ustawiony mnie rozbawiło ale i zastanowiło.


Czy ja nie czytałem któregoś z twoich wierszy kiedy byłem w gimnazjum i ze znudzeniem wertowałem książkę od języka polskiego? :D
________________________
Spoiler:

I'am making the world a better place...

 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group | Template Klam by Ayene